Fragment rozdziału drugiego!
Aleksander (Samuel)
Nie lubiłem niespodzianek, od
dziecka nienawidziłem niespodzianek. Zawsze dostawałem to czego dostać nie
chciałem, albo mnie takimi niespodziankami wystraszali. A tu nagle
niespodzianka. Wchodzę sobie do domu, spokojniutko, wszędzie ciemno i nagle
błysk. Taki niczym z flesza, tylko, że już nie gasł, a dawał mi po oczach.
– Panie profesorze, chyba
wysadziło korki – wyznał ciepły, kobiecy głos. Znajomy głos, Amandy głos, a jej
latarka świeciła mi po oczach nadal.
– Gdzie reszta? – zapytałem.
– Kamil u żony, Patryk z Majką u
Dominiki. Panie profesorze – dodała po chwili, a ja nie wiedziałem czy się
śmiać czy ubolewać nad swoim losem…
– A możesz tak? – zapytałem
niepewnie, pokazując jednocześnie dłonią by zniżyła latarkę tak by mi nie
napierdzielała po oczach.
– A może i mogę… A może i nie
mogę…
– Super! – wykrzyknęła.
– Super, że oślepnę? –
dopytywałem.
– Nie panie profesorze, chociaż
i to by miało swoje dobre strony. Wyostrzył by się panu profesorowi inny zmysł,
i kto wie, może to byłby nawet dotyk – odpowiedziała tak teatralnym tonem, że
mimo woli się uśmiechnąłem.
Oddaliłem się w kierunku puszki
z korkami by wcisnąć ten magiczny guziczek i rozjaśnić sobie całą sytuacje, ale
niestety – korka brakowało.
– Amanda, to nie jest śmieszne.
– A co nie jest śmieszne panie
profesorze? – zapytała ta pomysłowa kobietka stając przy moim boku w sekundę. –
Może panu poświecę? – dopytywała.
– Chyba oczami, zanim się
zdenerwuje. Daj no ten korek.
– Analny panie profesorze? –
zapytała po chwili, a mi odjęło mowę tak jakby na dłużej.
– Że co? – Zdziwiony byłem nie
na żarty.
– Że nic panie profesorze, tak
mi się tylko skojarzyło – stwierdziła, ale jej dłoń dotknęła mojego uda powyżej
kolana i zbliżała się coraz wyżej, w stronę brzucha.
– Dobrze, chcesz się bawić. To
się zabawimy – powiedziałem cicho sam do siebie. Połowę mojej wypowiedzi
zapewne usłyszała, ale zdawała się tym nie przejmować.
– A wie uczennica jakie to
nieprzyzwoite tak odwiedzać nauczyciela w domu i wprowadzać jemu egipskie
ciemności. To może na człowieka w średnim wieku podziałać jak silny bodziec
erotyczny i to bardzo silny – mówiłem zbliżając się do niej wolnymi kroczkami,
aż w końcu pleckami dotknęła ściany.
– I co teraz panie profesorze? –
dopytywała patrząc mi bezczelnie w oczy, widziałem te jej błękitne iskierki.
– A teraz to uczennica Amanda
Wieczorek powinna się chyba przekonać, że profesorowie miewają ciężkie dłonie,
nie sądzisz? – zapytałem.
– Nie, nie sądzę. Istnieje coś
takiego jak nietykalność cielęca panie profesorze Górski.
– Co jak co, ale na ciele to ty
mi zupełnie nie wyglądasz – wypaliłem nagle i zacząłem się sam śmiać ze swojego
żartu, a ona się naburmuszyła.
– No i zepsułeś całą zabawę! –
warknęła i tupnęła nóżką.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz